Pomysl PAD zainwestowania 2 mld dol. w stala baza wojskowa USA w RP to prowokacyjny akt wzgledem Rosji
https://gloria.tv/mysowa NOWY PLAN MARSHALLA PDO610 Bankier Lehmann skredytuje Palac Saski FO von Stefan Kosiewski SSetKh Trump said Upokorzyli tego czlowieka PAD na 2 mld dol. ZR ZECh 20180919 ME SOWA https://sowafrankfurt.wordpress.com/2018/09/19/nowy-plan-marshalla-pdo610-bankier-lehmann-skredytuje-palac-saski-fo-von-stefan-kosiewski-ssetkh-trump-said-upokorzyli-tego-czlowieka-pad-na-2-mld-dol-zr-zech-20180919-me-sowa/ Prokuratura Krajowa PK IV Ksk 149.2018Pomysł PAD zainwestowania 2 mld dol. w stałą bazę wojskową USA w RP to prowokacyjny akt wzgledem Rosji https://t.co/1m3x5pqsOT pic.twitter.com/LPehYsItl7
— sowa (@sowa) 21. September 2018
Prokuratura Krajowa PK IV Ksk 149.2018 NOWY PLAN MARSHALLA PDO610 Bankier Lehmann skredytuje Palac Saski FO... by Stefan Kosiewski on Scribd
http://sowa.quicksnake.cz/Stefan-Kosiewski/Prokuratura-Krajowa-PK-IV-Ksk-149-2018-NOWY-PLAN-MARSHALLA-PDO610-Bankier-Lehmann-skredytuje-Palac-Saski-FO-von-Stefan-Kosiewski-SSetKh-Trump-said-Upokorzyli-tego-czlowieka-PAD-na-2-mld-dolP.S.: Z wyrazami Najwyższego Szacunku dla Małżonki; bajecznie to było, doprawdy: Kopciuszek zgubiła pantofelek na amerykańskim bruku. Znam się na tym, https://t.co/mHoBEjng0M pic.twitter.com/a51F2WE2LP
— sowa (@sowa) 21. September 2018
Donnerstag, 20. September 2018
NOWY PLAN MARSHALLA PDO610 Bankier Lehmann skredytuje Palac Saski FO von Stefan Kosiewski SSetKh Trump said Upokorzyli tego czlowieka PAD na 2 mld dol. ZR ZECh 20180919 ME SOWA
https://vk.com/wall467751157_282
215 2 wrz audio 01:14:12 : 3/88 Trzeci strajk w teorii spiskowej i praktyce braci Kaczynskich Stocznia Lenina PDO605 FO HERODY…
PDF: www.scribd.com/…/3-88-Trzeci-str… PDF: issuu.com/…/3.88_trzeci_str… 3/88 Trzeci strajk w teorii spiskowej i praktyce braci Kaczynskich Stocznia Lenina PDO605 m.vk.com/wall467751157_265 … Więcej
Przytoczmy z książki o królu Sasie lubującym się w maskaradach tak samo, jak Urban, Kiszczak i Jaruzelski: "Podobnie w 1728 r. podczas odwiedzin w Dreźnie króla pruskiego i następcy tronu obu powierzono rolę gospodarzy. Król Polski zadowolił się w pierwszym przypadku rolą owczarza, w drugim kelnera" (s. 69, Polacy w osiemnastowiecznym Dreźnie, Staszewski). Także o historycznych rozmowach, piciu mocnego alkoholu przez Lecha Kaczyńskiego na równi z innymi (członkami, ubowcami oficjalnymi oraz Tajnymi Współpracownikami SB (bruderszafty), o wchodzeniu sobie nawzajem do du(.)y przez żydów i pedałów itp. powstały książki; Bujak poprosił Kiszczaka o taśmy z nagraniami, żeby móc napisać wspomnienia, ale Kiszczak pozbył się go wymówką, że niby nie nagrywał; nie dał i bardzo dobrze: Stonoga napisał bez taśmy o braniu do buzi penisa oficera prowadzącego z WSI przez szefa partii Porozumienia Centrum i czapka z głowy nie spadła Kaczyńskiemu za to, z napisem zastrzeżonym przez Trumpa w okresie kampanii prezydenckiej. Nie wolno byle komu mieszać gatunków literackich (jak wspomnienia, to ze wspomnień proszę pisać, Prezesie Urzędu Ceł i Przepuszczania Kontrabandy nie z taśmy, bo z taśmy może być tylko zapis bełkotu Sekuły odebranego przy postrzałach samobójczych w łeb, bez udziału osób trzecich, za wystrzały korków szampana, toasty!). - Buzia, buźka, to Michnik na żywo jeszcze, w ostatnich dniach live do Amerykanów: my weźmiemy na siebie brata tego, co pił z nami wtedy w Magdalence, nie wylewał za karki, nie tłumaczył się dennie anticolem zaszytym ze strachu pod skórę na brzuchu, więc wy w Ameryce, w listopadzie tego roku, jak tylko odzyskacie większość w izbie niższej, możecie wszcząć proces odwołania Dudy, co ja pieprzę? Matko Boska, Trumpa! A w Polsce wymoczki od obcej, antypolskiej propagandy przekabacają kota ogonem, wywracają dzieciom w głowach prawdę historyczną na nice, fałszują jakby to robili na zlecenie Bergoglio, tak nieudacznie, że Magdalenka służyła niby do rekreacji po ciężkiej pracy przy podstolikach tzw. okrągłego stołu, gdzie prof. Zoll wyrabiał sobie popularność przed kamerami tv na przyszłego Rzecznika Praw Obywatelskich, żeby głupi uwierzył takiemu, za okularami z grubą oprawką zamaskowanemu skrycie; no i dr Zbigniew Kękuś przejechał się nawet na żonie tego Zolla, a mści się niepotrzebnie na żydoprawniku, pomstuje, po co zatem chodził do takiej? Mógł sobie adwokata do sprawy rozwodowej poszukać wszak zwyczajnie, spacerkowo na Kazimierzu w Krakowie ze świeczką szabasową w oknie. Miałby wtedy uczciwego, głęboko religijnego prawnika, który wierzy w Sprawiedliwego, Sędzię Najwyższego i nie posunie się do czynów niegodnych, zakazanych w Prawie, czy do perfidnych grzechów cudzych, wymienionych dla katolików w Katechizmie. Nie przekupkę żydoską na Kleparzu przekrzykującą się z nim, nie fałszywego dziennikarza dzisiaj wmawiającego w gazecie młodym ludziom, że najpierw był okrągły stół z podstolikami, a potem do tego przystawka: Magdalenka z krasnalami. Głowiński zapisał przecież pod datą 1 IX 1988: "Powiadamia się..., że generał Kiszczak organizuje okrągły stół, że okrągły stół zmienia sytuację społeczną w Polsce itp. Tak skrótowo używany okrągły stół staje się swojego rodzaju mitem" (Głowiński, op. cit. 373 Okrągły Stół). Z recenzji Jerzego Jarzębskiego na okładce, którego poznałem przed laty we Frankfurcie nad Menem i zawiózł mnie nawet swoją jettą (VW) w miejsce przeze mnie upatrzone, z .:.Góry, nad Renem, podczas gdy moim autem kierowała naówczas jadąca przed nami Basia wioząc Julka Kornhausera, teścia obecnego PAD (Mój Boże, gdybym wtedy wiedział, w co taki się pcha, to przecież nie odradzałbym niczego na siłę, za darmo a społecznie młodemu studentowi prawa, ale ot tak, przy piwku w browarze nad Renem, niezobowiązująco postawiłbym jeszcze pytanie, czy żyd i bankier Lehman, który wyłożył przed wiekami kasę elektorowi Saksonii na przekupienie przekupnej szlachty polskiej i byli posiadacze banku Lehman Bruders, który przed dziesięciu laty wstrząsnął biednymi posiadaczami domów w USA, pobranymi na kredyt, to rodzina, czy tylko przypadkowa zbieżność żydoskich nazwisk?). Pojechaliśmy do Rüdesheim am Rhein, miasteczka wpisanego na listę światowego dziedzictwa UNESCO, po spotkaniu z poetami z Polski w Palais Jalta, w którym to lokalu na przyjęciu rzecz jasna nie omieszkałem podejść, w celu zacieśnienia stusunków polsko-niemieckich, w duchu pojednania i Traktatu o Przyjaźni (Symcha Schimel, Skubiszewski, Potomkowie Sejmu Wielkiego) z 17 czerwca 1991; Hessischer Kultusminister Hartmut Holzapfel przerwał mi już po paru słowach wygłaszanie toastu słowami: Herr Kosiewski, ja wiem to wszystko, co Pan mówi, gdzie uczy Pan polskiego dzieci, podaje: w szkole takiej a takiej. - Skąd wie? Matko Boska, zatkało mnie, zamurowało ze szklanką soku pomarańczowego w dłoni; kontrwywiad żydoski, czy co? Cuda nie dziwy! Przygotowani politycy w Niemczech na każdą sytuację, feniga nie ukryje przed takimi. Rozwiał zaraz podejrzenia wyjawiając, że dyrektor naszej szkoły, bardzo miły także swoją drogą, uczynny i serdeczny człowiek, mądry, to jego stary przyjaciel i spotykają się prywatnie, dzielą ze sobą, jak chlebem Polacy, różnymi spostrzeżeniami. Po przyjacielsku zatem do prof. Jerzego Jarzębskiego, z miłym wspomnieniem tamtego wieczoru gawędząc łączę po poetycku zapytanie z inwersją niejako: Czy książka prof. Głowińskiego, wracając chociażby do początku wspomnianego rozdziału (za chwilę przytoczę w całości), w kontekście przemian własnościowych w Polsce po Magdalence, które potrzebowały skądinąd nadwornych poetów tak samo, jak każdy inny okres historycznych przemian własnościowych na całym świecie nie potrzebuje z pewnością udziału jeszcze, we formie chociażby kosmetycznej, uczestników drobnych konsultacji, szeregu innych osób ze sfery nadbudowy, mówiąc nowomową zawodową filozofa i poety, Adama Zagajewskiego, profesorów, dialektyków uczonych nie musi mieć chyba jeszcze przedstawicieli innych dziedzin, profesji, doktorów prawa stosowanego np. itp., gotowych wytłumaczyć Czytelnikowi każdą rzecz, wszystko dosłownie i to, co trzeba było i jak trzeba będzie, aby tylko nie przystępnie (przestępczo po latach!) zrobić dla użydku społecznego z Lecha Wałęsy Intelektualistę, niczym prof. Maria Janion poczyniła rodząc zarazem Człowieka Czynu i Myśliciela w eseju zatytułowanym... (mniejsza o tytuł, w książce podarowanej mi przez byłego kolegę związkowego przy innym spotkaniu w Gdańsku po latach, w zamian za tomik wierszy), kiedy zdarzyło mi się zajrzeć z własnym dzieckiem, po I Komunii św. nie do Noblisty i nie byłego współpracownika Milicji Obywatelskiej już w grudniu 1970 r., ale do świadomego świadka tamtych czasów, jak zakładać mógł szczerze aktywny bohater "wydarzeń na Wybrzeżu"; myślącego na własną rękę i chcącego z pewnością dobrze dla Kraju, szlachetnego rozmówcy majora milicji, nie decydującego z kolei na własną rękę o tym, co zrobić z takim fantem, który w kasku stoczniowym na głowie wchodzi mu do komisariatu Milicji Obywatelskiej na rozmowy (jak prawdziwy szefczyk sofista, do Smoczej Jamy) z własnej inicjatywy, nie reprezentujący nikogo, chociażby z rodziny Danki, ale prący do komisariatu, jak wali Kwaśniewski na urodziny na Polanki, czy idzie się po swoje do kolektury totolotka, a z podniesioną przyłbicą do oficera MO wykonującego tylko rozkazy przełożonych i wysyłającego raporty z rozmów toczonymi z młodymi ludźmi, wiecznymi studentami (12 lat, Gwiazda, inż., pracownik potem na Politechnice), z Hanną Walentynowicz, z domu żydokomunistycznego Lubczyk na Ukrainie, brat w KGB oficer, syjonista marcowy Borsuk, po KUL-u potem, z Wałęsami takimi, zgłaszającymi się na ochotnika do milicji, z dobrej woli, wybranymi do odegrania swojej roli w Operacji "Dziwni Ludzie", najbardziej tajemniczej operacji tajnych służ w PRL-u. Z przekonaniem, że przeskoczy, da radę, nie ma problemu; przytoczmy zatem, co Kiszczak na ten temat, z książki: Witold Bereś, Jerzy Skoczylas: Generał Kiszczak mówi... prawie wszystko (dobry tytuł, w kabarecie by takiego nie wymyślili) książka poszła, Warszawa 1991, jak świeże bułeczki, z fotografiami historycznymi z Magdalenki, dokumentami oprócz pijaństwa beztroskiego tzw. opozycjonistów z oprawcami także i faktu, że tchórz, Lech Kaczyński schował się wystraszony, niepewny swego za plecy księdza i przyszłego premiera Mazowieckiego, do drugiego rzędu, przy robieniu zamoczonym figurantom przez służbowego fotografa z MSW fotki, natomiast Wałęsa ustawiony w środku dla dokumentacji, a owszem, nie głupi, trzyma w obu dłoniach spisany w Magdalence cyrograf, żeby nie było w przyszłości (tj. dzisiaj) tłumaczeń, że nie było tam żadnej, spisanej z ubowcami, obżydliwej, antypolskiej tajemnej zmowy, SPISKU złoczyńców, który Lech Kaczyński wyniósł cichaczem ze spotkania dla potrzeby brata Jarosława Kaczyńskiego (obecnego na obradach per procura), w teczce, tzw. dyplomatce tak samo, jak trzech księży wyniosło w dyplomatkach odpisy SPISKU dla Glempa i dla Wojtyły, a za to właśnie poszli wnet w biskupy. Za Fundusz Kościelny (srebrniki Judasza), SPISEK zawarty potajemnie z przełożonymi morderców księży w PRL-u: ks. Popiełuszki, ks. Suchowolca, ks. Zycha i wielu, wielu innych katolików dobrych; Wieczne odpoczywanie racz im dać Panie, a światłość wiekuista niechaj im świeci... Ksiądz i przyszły premier na fotce ze SPISKIEM w dłoni; nie mogą się wyprzeć, że nie było antynarodowej, antykościelnej i antypaństwowej Zmowy Spiskowców 1989 r. Morderstwa dokonane skrycie na księżach katolickich Kiszczak z Jaruzelskim zrzucili, dla dobra przemian, pluralizmu i demokratyzacji, na gen. Milewskiego od afery "żelazo", którego wcześniej ujawnili, jako człowieka uczciwego (grama złota ukradzionego nie wziął dla siebie, tak o Milewskim wyraził się Kiszczak, poręczył we wspomnieniach). Gen. Kiszczak znał na pamięć Podział Złota, odpowiedzialny za Pitagorejczyków i za młodego Jaruzelskiego w przeszłości kontrwywiadu wojskowego LWP; na marginesie ciekawe, czy ten Milewski, to rodzina z Panią Matką PAD, Milewska-Duda, z domu Milewska, czy tylko przypadkowa zbieżność żydoskich nazwisk, bo gdyby znowu miała tu być odciśnięta Boska Liczba Φ Tajemna Ręka Spirali Euklidesa... Albowiem nie wynieśli klerkowie przecież ze spotkania w Magdalence alkoholu dla Biskupa Katowic Wiktora Skworca, TW "Dąbrowski, ani wianków kiełbasy zwyczajnej dla dzieci gosposi jednej z drugą na plebanii we Wyszkowie, czy gdzie to tam Dobry Bóg wyznaczył na pobyt w Planie Bożym; także na kartki kiełbasa była wtedy i masło, a gosposie były i są za przyzwoleniem Biskupa. Wracając do majora milicji, którego zapisy rozmów z Wałęsą Kiszczak czytał na bieżąco, jeśli wierzyć książce Beresia i Skoczylasa; na s. 39 wypowiedź mamy Kiszczaka odnoszącą się do grudnia 1970 r.: "- Byłem w sztabie powołanym w związku z wydarzeniami na Wybrzeżu. Kierował nim wiceminister spraw wewnętrznych i komendant główny milicji gen. Tadeusz Pietrzak. W jego gabinecie została rozwinięta łączność z całym krajem - były urządzenia nagłaśniające, dzięki którym słuchałem nie tylko poleceń, które były przekazywane do poszczególnych wojewódzkich komend, ale równocześnie raportów, które przychodziły z Gdańska, ze Szczecina. - Kiedy został Pan włączony do sztabu? Padło pytanie do rozmówcy. - Od pierwszego dnia. Meldunki były dramatyczne. Tłum podpalił KW PZPR w Gdańsku, tam znajdowali się ludzie - mówi zza grobu gen. Kiszczak: były polecenia ewakuacji, ale tłum na to nie pozwalał. Jakoś szczęśliwie sę skończyło, że spalił się budynek, a nie ludzie" ibidem. Szkoda może zatem i dlatego, że nie poszedł tropem wskazanym przez Kiszczaka pisarz, autor autobiografii Lecha Wałęsy, który sprowadził się tym samym wkrótce po wydaniu książki do roli urzędnika państwowego przy prezydencie Lechu Wałęsie, że nie usłyszał tym samym, słowo w słowo, nagranej w grudniu 1970 na taśmę magnetofonową rozmowy młodego człowieka z majorem MO na komisariacie milicji w Gdańsku, która przekazywana była sieciami służbowymi do wiadomości Kiszczaka w sztabie, na bieżąco, analizowana przez psychologów, nie tylko przez językoznawców nie gorszych od prof. Głowińskiego, socjologów, psychiatrów, ludzi różnych dziedzin nauki, matematyków chociażby potrafiących policzyć i sprawdzić, czy mowa Wałęsy w grudniu 1970 rozwijała się zgodnie z ciągiem Fibonacciego: ...8, 13, 21 itd., naturalnie, spiralnie z merystemu, pod złotym kątem, z Boską Proporcją? https://www.pinterest.de/pin/452752568786590151/ Ponieważ druga rozmowa Lecha Wałęsy z nowym I Sekretarzem partii Gierkiem była transmitowana po Myśli Kiszczaka, czy majora milicji nie ujawnionego do dzisiaj z nazwiska, na cały kraj i każdy Polak i Katolik usłyszał, jak młody człowiek zapewniał Głowę Partii i Państwa: Pomożemy, tow. I Sekretarzu!Prof. Michał Głowiński: Okrągły stół
lipy złotem jaśnieją
i gorące jest niebo
miesiąc na Wieluń spada
jakby stalowy ptak
kamień zwala z kamienia
żar wybucha płomieniem
jeszcze lata nie zorał
wrzesień, a już ta
czysta, wierna jak panna
w ogródku dziewanna
sieje imię po rowach
a na usta piach
której w sercach tak pełno
jedynej i niezmiernej
jak w zaciszu kościelnym
przenajświętszy Sakrament
jeszcze kasztan nie upadł
a październik nie zdzierżył
jeszcze nie spadł listopad
mokry jak atrament
a tu już September
Oktober, November
rażą zimne słowa
niczym zboże grad
Dienstag, 29. Mai 2018
III 3. Waclaw Berent, "moze ten w Polsce czlowiek, do którego bym najbardziej chcial byc podobny".
W 1920 r. opublikował Elzenberg w "Książce zbiorowej ku uczczeniu pierwszej rocznicy Uniwersytetu Poznańskiego" szkic krytyczny poświęcony powieści Wacława Berenta "Zywe Kamienie". Szkic ten, przedrukowany później w "Próbach kontaktu", zaczyna się od określenia książki Berenta mianem "...arcydzieła równego bodaj "Próchnu". W tym samym tonie utrzymana jest większość uwag Elzenberga, zawartych w szkicu; od najprostszych - broniących prawa pisarza do archaizacji języka, poprzez zachwyty nad kunsztownością i przepychem stylu (to nic, że "...tu czuć "barok" w nienajkorzystniejszym znaczeniu tego wyrazu..." - mówi Elzenberg - jest to zaledwie "cieniem cienia", który pada na wysłowienie Berenta), do wnikliwych, stanowiących trzon szkicu, rozważań nad treścią książki, którą stanowi jej problem.
"...Problem to znany nam z dawna... - mówi Elzenberg - "...Berent... nie widzi sensu dla życia inaczej jak tylko w spełnieniu... nakazu... : "Zleczcie myśl waszą...".
"Próchno" było stwierdzeniem konieczności szukania lekarstwa, "Zywe kamienie" mają być - zdaniem Elzenberga - drugą po "Oziminie" próbą tego szukania.
Analizę książki (zawartego w niej problemu) rozpoczyna Elzenberg od przypomnienia akcji, a właściwie szału erotycznego, jaki wywołało przybycie wagantów do miasta, po czym mówi, iż - podobnie, jak miało to miejsce w "Próchnie" - w poczuciu nierozerwalnego związku erotyzmu w twórczości tkwi "...niepokój Berenta, ognisko jego czucia. To, z czym się, jak z rzeczą osobistą, zadręczającą na śmierć i życie, pasuje...". Zastrzega się jednak, że takie odczytanie obrazu książki jest niewystarczające, bowiem "...inaczej go podaje uczucie, inaczej myśl krytyczna autora...". Dlatego też w następnych zdaniach dokonuje jego oglądu pod tymi dwoma (tj. myśli i nastroju) względami; zachowuje przy tym wierność przyjętej wcześniej metodzie rozpatrywanie "Zywych kamieni" w kontekście reszty dokonań Berenta.
"...W "Próchnie", zasadniczo rzecz biorąc, może i autor nie twierdzi, iżby bez zatrucia kobietą sztuka w ogóle istnieć nie mogła... jednak... ze wszystkich kart tej książki bije to jedno: chcesz tworzyć, daj się Astarcie..." - spostrzega Elzenberg, a następnie przechodzi do porównania postaci "artystów zdrowych", przedstawionych w obu książkach: Turkułła ("Próchno"), który jawi się jako typ "...karykaturalny, bez duszy, w chwale swej stokroć wstrętniejszy niż tamci w swym upadku..." z postacią kowala ("Zywe kamienie"), "...chłopa z sercem, znającego, co wiara i miłość, sprawie - gdy się nadarzy - oddanego, zdolnego się za nią bić i brać cięgi...".
Porównanie to, dokonane w kontekście wcześniejszych uwag, prowadzi Elzenberga do stwierdzenia: "...widocznie możliwa jest sztuka bez wszetecznictwa; widocznie klątwa erotyzmu nie wieczna...", wskazującego na poczynioną przez Berenta zmianę stosunku do podejmowanego w obu powieściach tematu.
Także i w nastroju "Zywych kamieni" dostrzega Elzenberg jakości obce poprzednim powieściom Berenta. Pierwsza z nich, to "...względna, w porównaniu ze stanami dawnymi..." pogodna, dająca się odczuć szczególnie w stosunku autora do postaci (prawie wszystkie dodatnie); druga - będąca częściowo konsekwencją pierwszej - to humor, przejawiający się głównie, choć nie tylko, w sposobie przedstawiania tych postaci.
Pojawienie się obu tych jakości możliwe było - zdaniem Elzenberga - przez taki a nie inny wybór tematu, którego dokonał Berent, przez "...owo ze spółczesności przeniesienie się gdzieś het w średniowiecze...". Taki bowiem wybór pociągnął za sobą dwa doniosłe dla nastroju książki fakty: jeden - dotyczący psychologii i drugi - plastyczności (a ściślej - malarskości) prozy Berenta. Psychologii - od nurzania się w której "...chmurniał na śmierć Berent "Próchna" i "Oziminy"...". przez rezygnację Berenta z podejmowania prób dotarcia do psychiki ludzi żyjących w innej epoce - ubyło. Przybyło natomiast, dzięki temu owych "...radosnych pierwiastków plastyki, słoneczności, koloru, tak cudownie wyzwalających z pęt ponurości...". Jednakże rozpogodzenie to, mające niewątpliwie miejsce w powieści, jest przytłumione - mówi Elzenberg - poprzez niepokój, iż "...dla nicości się tworzy..." (scena śmierci kowala); .przez "...głuche memento bezcelowości tworzenia "szczurom na ogryzienie, pająkom na osnucie...", przez świadomość społecznej samotności artysty. Tego, czy jest to także samotność ontyczna - Berent nie rozstrzyga.
"...Ale czy lepsza by była po raz drugi wyraźność "Próchna" i upas antiaru (trucizna, którą trują się Hertenstein i Müller)...?" - zapytuje Elzenberg i kończy szkic wyrazami uznania dla Berenta: "...Zwątpienie jest doskonałe, a zwątpienie ducha wielkiego - w swej doskonałości i pięknie: chwiejną musi być zwiewna nadzieja...".
Poza przedstawionym powyżej szkicem poświęcił jeszcze Elzenberg Berentowi notatkę (mającą być zapewne, w pierwotnym zamyśle, szkicem do planowanej wypowiedzi prasowej), datowaną w "Kłopocie z istnieniem" na grudzień 1920 r. Treścią jej są zwięzłe odpowiedzi na postawione przez Adama Siedleckiego zarzuty pod adresem bohaterów "Próchna".
I tak, Siedlecki mówi: "Zgnilizna", Elzenberg odpowiada: "...owszem; jednak, kto po brzydkim oczynku - takim, jaki wielu mężczyzn popełnia i spokojnie sobie dalej żyje i tyje - musi się t r u ć...?". - Siedlecki: "Mówią dość głupio o sztuce"; Elzenberg: "...Oni nie są "niegodni bólu Berenta". Są - wyłączam... Hertensteina - godni potępienia, sarkazmu, dużej nawet abominacji; ale bólu też; i Berent ma słuszność, że nie tylko ich satyryzuje i chłoszcze, ale im także współczuje...".
W innej notatce, z 26. II 1924 r. Elzenberg mówi: "...Berent, może ten w Polsce człowiek, do którego bym najbardziej chciał być podobny: ze względu na skończoność tego co robi, na postawę, na wewnętrzną dojrzałość, na powagę, z jaką ujmuje sprawy sztuki i sprawy człowieka..." i tymi słowy dokonuje najlepszego określenia swojego stosunku (także jako krytyka literackiego) do twórczości Wacława Berenta.
Stefan Kosiewski: Henryk Elzenberg jako krytyk literacki. Sosnowiec 1977
http://sowa.beeplog.de/17379_5332716.htm
PDF: https://issuu.com/kulturzentrum/docs/iii_4._o_kasprowiczu_i_borowym_stef
III 3. Waclaw Berent III 4. O Kasprowiczu i Borowym Stefan Kosiewski Henryk Elzenberg jako krytyk literacki... by Stefan Kosiewski on Scribd
Dienstag, 22. Mai 2018
III 4. O Kasprowiczu i Borowym. Stefan Kosiewski: Henryk Elzenberg jako krytyk literacki. Sosnowiec 1977
(...)Stosunkowi prof. Elzenberga do wiersza Kasprowicza poświęcony został rozdział
III 4. O Kasprowiczu i Borowym.
Janowi Kasprowiczowi, ostatniemu - po Zeromskim i Wyspiańskim - z wielkiej trójki pisarzy Młodej Polski, poświęcił Elzenberg dłuższy szkic krytyczny dopiero w 1935 r., przy okazji wydania przez Wacława Borowego zbioru studiów: "Dziś i wczoraj".Skic ten, zatytułowany: "O Borowym, o Kasprowiczu i o niektórych kłopotach z ocenami estetycznymi" ogłosił Elzenberg w 52 numerze "Pionu", a dokonując pod koniec życia wyboru swoich prac pomieścił, z drobnymi zmianami, w "Próbach kontaktu";
we wersji opublikowanej w "Próbach kontaktu" zrezygnował Elzenberg ze
znajdującego się w pierwodruku dopisku następującej treści: "(...) Nie chciałem, w
artykule tego rodzaju, męczyć czytelnika nadmiarem analizy biorócej za punkt wyjścia
słowa i zwroty. Zaszedłem więc w chwili rozstrzygającej od strony charakterystyki
luźnej, co pociągnęło za sobą i użycie środków mniej nagannych. Myślę jednak, że
tamtym lepszym sposobem można dojść do wniosków analogicznych(...). Pion 1935, nr 52, s. 6. Zmianę tę, nie dotyczącą strony merytorycznej szkicu, odnotowujemy tu jedynie ze względów formalnych. Istotniejszą, bo wskazującą na ewolucję poglądów Elzenberga, jest natomiast zmiana stosunku Elzenberga do dokonanej przez Borowego oceny wiersza Kochanowskiego "Słońce już padło; ciemna noc nadchodzi": "(...)Brzmi tu bez zarzutu i jest poprawne; ale co tu może być przedmiotem zachwytu?" - stwierdzał Elzenberg w 1935 r. (Pion, 52, 5), a w 1965 r. zapisał: "(...) Zdaje się, że Borowy jednak miał rację. Walory brzmieniowe są bardzo duże(...)." Próby kontaktu, s 26.
Przedmiotem swoich rozważań (i dyskusji z Borowym) uczynił Elzenberg w tym szkicu otwierający "Księgę ubogich" wiersz Kasprowicza, zaczynający się od słów: "Rozmiłowała się ma dusza...".
Wyraziwszy swoje uznanie, tak dla Kasprowicza jak i Borowego, Elzenberg przedstawia stanowiska w ocenie tegoż dla Borowego jest on koroną "Księgi ubogich", dla niego zaś jest to wiersz: "(...) z pewnością nie bez subtelnego uroku, ale skromny i raczej drugoplanowy, pozostający w tyle poza niejednym utworem chociażby tegoż poety i chociażby w tej właśnie książce, o której mowa".
Następnie przechodzi do analizy wiersza, której pierwszym przedmiotem czyni warstwę znaczeń i sensów wiersza.
Tak więc, we wierszu:
Rozmiłowała się ma dusza
W cichym szeleście drzew,
Gdy konarami ich porusza
Druh mój, przecichy wiew.
Rozmiłowała się ma dusza
W głośnych odmętach fal,
Gdy druh mój, burza, je porusza,
W nieznaną płynąc dal.
Rozmiłowała się ma dusza
W twórczych promieniach zórz,
Gdy druh mój, słońce, w świat wyrusza,
Zycia płomienny stróż.
Rozmiłowała się ma dusza
W przepastnej nocy mgłach,
Gdy druh mój, śmierć, na połów rusza,
A przed nią lęk i strach.
"(...) dwie strofy na cztery," według Elzenberga są: "...zakończone wierszami, które do niczego nie służą, jak tylko do wypełnienia luk w czterowierszu. Wiersz: "życia płomienny stróż" jest niepotrzebny i słaby; wiersz: "w nieznaną płynąc dal" jest niepotrzebny i nad wszelki wyraz okropny(...)".
Powyższe stwierdzenie znajduje swoje uzasadnienie w dalszej części wywodów Elzenberga: "(...) "dal" i to "nieznana", w którą coś "płynie", jakże to potwornie wytarte! A potem: czyż burza "płynie", czyż nie ma radykalnej sprzeczności między ekspresyjnym walorem wyrazu "burza" a takimże ekspresywnym waloru "płynąć" i czyż (...) jest to rzeczą dla burzy charakterystyczną, że się (...) kieruje "w dal", czy w nią dąży? (...)". Także zestawienie epitetów "cichego" szelestu z "głośnymi" odmętami jest dla Elzenberga pozbawione większych wartości artystycznych, jest jednym "...z wyblakłych i zużytych liczmanów poezji" tak jak i "przepastnej nocy mgły". Zaś "cichy" szelest we wersie drugim i "przecichy" wiew w wersie czwartym są dla Elzenberga oczywistym i "trudnym do darowania" niedbalstwem autora. Tak jak i oczywistym pleonozmem ("wątpliwym artystycznie") jest "lęk i strach", zamykający wiersz.
Po tak dokonanej analizie warstwy znaczeń i sensów Elzenberg stwierdza, iż "...nie w "słowach" są tutaj błędy, ale słowne z pozoru niedociągnięcia są tylko zewnętrznym wyrazem wizji artystycznie niedoskonałej", następnie zaś przechodzi do wykazania zasadności powyższej konstatacji.
Rozpatruje więc kompozycję wiersza i wyróżnia dwa możliwe jej warianty:
1. wiersz jako "(...)jednolity szereg elementów "nieakcentowanych" czy "słabych", zakończonych jednym "akcentowanym", co przedstawia schematycznie w następujący sposób: "jeden, dwa, trzy, c z t e r y";
2. zwrotki wiersza ujmowane "(...) jako idące parami, a człony każdej par jako odpowiadające sobie wzajemnie(...), "jeden, d w a, jeden, d w a".
Dwuwariantowość tę traktuje Elzenberg jako zarzut w stosunku do Kasprowicza, który uczynił dzięki niej apercepcję wiersza "... jak gdyby chwiejną jakoś i zamazaną..." podczas gdy "...dobre dzieło sztuki...(wg Elzenberga)...raz zrozumiane, powinno nam swą apercepcję dyktować samo...". Próby kontaktu, 31.
Po tych niezbyt przekonujących rozważaniach Elzenberga na temat kompozycji wiersza Kasprowicza,
/ Elzenberg nie uwzględnił bowiem trzeciego, możliwego wariantu
kompozycyjnego, wynikającego z nałożenia na siebie schematów przez niego
dostrzeżonych; w uproszczeniu schemt ten można przedstawić następująco:
"jeden, d w a, trzy, c z t e r y".
Wątpliwości także może budzić zasadność użycia w tym miejscu argumentu, iż
"dobre dzieło sztuki, raz zrozumiane, powinno nam swą apercepcję dyktować
samo", bo przecież pierwsze odczytanie wiersza nie zawsze musi łączyć się z
jego zrozumieniem; a przy dokonywaniu analizy wiersza kilkakrotne jego
przeczytanie jest już wręcz konieczne. /
przechodzi Elzenberg do wyjaśnienia jego roli w stosunku do pozostałych wierszy "Księgi ubogich": "...umieszczone (...) na wstępie książki, stają się te strofy czymś prawie jak gdyby poetycką przedmową: >>Czylelniku, książka, którą bierzesz do ręki, poczęta jest z natchnień franciszkańskich", mówi Elzenberg, po czym przechodzido otwartej już polemiki z Borowym: "...robienie z tego wiersza "korony" dzieła nie mogło wprost, moim zdaniem, leżeć w intencjach poety", ibid, 44.
W końcowych uwagach Elzenberg, chociaż nazywa wiersz Kasprowicza "...jednym z jego najniewątpliwszych arcydzieł..." i sytuuje go w "strefie wysokiej", to jednak "...na szlaku poezji raczej skromnym i pod niebem dość bladym, na wąskiej wijącej się ścieżce o b o k drogi tryumfatorów..."; a wszystko przez "...strofy byle jak załatane i liche epitety i słabe zwroty i defektykompozycyjne i całą tę pewną anemię słowa, której "...zaprzeczyć nie można..., którą Elzenberg dostrzegł już wcześniej, teraz zaś postanowił zanalizować,
/ Czego dowodem jest notatka z 30. X 1912: "...W poezji Kasprowicza grzęźnie
się jak w glinie. Jest to co prawda ta glina, z której Pan Bóg ulepił Adama, ale ja
osobiście wolę rzeczy nieco mniej lepione a nieco bardziej kowane...". Kłopot
z istnieniem, 68. A także fragment innej, o dzień późniejszej: "...Uderzyła mnie
od początku niezdolność Kasprowicza do wywołania pełnowartościowego
wzruszenia, a przecież za "retorykę" nawet oględniej, za "czystą literaturę,"
nikt czujący tej twórczości nie uzna. Ale te długie, powoli się toczące ciężkie
okresy, te litanie półpłynnych obrazów, to jest jak masa wód, w których tonie i
zatraca się cierpki smak bytu. Więc jeszcze raz: ta poezja nie jest budzicielką,
ale coś raczej jakby tłumicielką wzruszenia; na pewno wbrew świadomym
intencjom i oczekiwaniom poety" Kłopot z istnieniem, 68, 69. /
by móc z czystym sumieniem stwierdzić blisko dziesięć lat później: "...Poezja, to wielkość duszy pomnożona przez artyzm słowa. Kasprowicz w największym stopniu posiadał tamto pierwsze(...), brakowało mu natomiast drugiego i dlatego "...nie jest naprawdę i co się zowie w i e l k i m poetą..." (Kłopot z istnieniem, 311), by potwierdzić niezmienność swojego stosunku do tej poezji przez wszystkie trzy okresy swej twórczości.
III 4. O Kasprowiczu i Borowym Stefan Kosiewski Henryk Elzenberg jako krytyk literacki Sosnowiec 1977 III 6... by Stefan Kosiewski on Scribd
http://sowamagazyn.blogspot.de/2018/05/iii-4-o-kasprowiczu-i-borowym-stefan.html
Freitag, 13. April 2018
FOR PRINCESS Tamara Czartoryska PDO569 Moralia z Ogrodu Fraszek von Stefan Kosiewski Studia Slavica et Khazarica FO ZECh
https://m.vk.com/wall467751157_140
Sowa Magazyn
Я вернулся, у меня ничего нет в голове,
Это то, что люди говорят, так что мафия расскажет.
Подумайте, когда вы бросаете лжецов, читов
Грязные, нечистые интересы бандитов
Они будут подделывать, они будут фальсифицировать,
Притворись хорошо; Я мог бы присоединиться к ним
Ребенок, я встряхиваю себя и очищаю себя от евреев
Я чищу себя, встряхивая паразитов
ДЛЯ ПРИНЦЕССА Тамара Чарторыйская PDO569 Моралия z Ogrodu Fraszek von Stefan Kosiewski Исследования Slavica et Khazarica FO ZECh
http://sowa.beeplog.de/17379_5333457.htm
https://vk.com/wall467751157_137
To było z góry zaplanowane działanie - tak o aferze z Fundacją Czartoryskich mówi córka Adama Karola Damian Szymański wczoraj 14:33 268 498 1
http://sowa.beeplog.de/17379_5333457.htm
Fałszowanie dokumentów i ukartowane działanie na szkodę Fundacji Czartoryskich. Do afery o przetransferowanie ok. 500 mln zł do Liechtensteinu przez członków Fundacji właśnie odniosła się Tamara Czartoryska, córka jej fundatora. Zarzuca ona swojemu ojcu, że przelanie środków było z góry... https://plus.google.com/116748846165184263175/posts/XW2oQroS7Fu
FOR PRINCESS Tamara Czartoryska
Jestem do tyłu, nie mam nic w głowie,
Tak mówią ludzie, tak sitwa powie.
Pomyśl, gdy rzucasz kłamców, oszustów
Brudne, nieczyste geszefty szurków.
Będą podrabiać, będą fałszować,
Udawać dobrych; mogłam do koła.
Dziecko, otrząsam się i odżydzam,
Otrzepuję się, Otrząsam sitwę.
https://www.linkedin.com/pulse/princess-tamara-czartoryska-pdo569-moralia-z-ogrodu-von-kosiewski/
https://www.facebook.com/me.sowa/posts/393146607819342
https://www.pinterest.de/pin/452752568784600346/
von Taylor Swift
I stay up too late
Got nothing in my brain
That's what people say
That's what people say
I go on too many dates
But I can't make them stay
At least that's what people say
That's what people say
But I keep cruising
Can't stop, won't stop moving
It's like I got this music
In my mind, saying it's gonna be alright
Cause the players gonna play, play, play
And the haters gonna hate, hate, hate
Baby I'm just gonna shake, shake, shake
Shake it off
Heart break is gonna break, break, break
And I think it's gonna fake, fake, fake
Baby I'm just gonna shake, shake, shake
Shake it off, Shake it off
I never miss a beat
I'm lighting up my feet
And that's what they don't see
That's what they don't see
I'm dancing on my own
I make the moves as I go
And that's what they don't know
That's what they don't know
But I keep cruising
Can't stop, won't stop grooving
It's like I got this music
In my mind, saying it's gonna be alright
Cause the players gonna play, play, play
And the haters gonna hate, hate, hate
Baby I'm just gonna shake, shake, shake
Shake it off
Heart break is gonna break, break, break
And I think it's gonna fake, fake, fake
Baby I'm just gonna shake, shake, shake
Shake it off, Shake it off
Hey, hey, hey
Just think while you been getting down
And out about the liars
And the dirty dirty cheats of the world
You could have been getting down to this sick beat
My ex man brought his new girlfriend
She's like oh my god
I'm just gonna shake
And to the fella over there with the hella good hair
Won't you come on over baby we could shake, shake
Cause the players gonna play, play, play
And the haters gonna hate, hate, hate
Baby I'm just gonna shake, shake, shake
Shake it off. Shake it off
Heart break is gonna break, break, break
And I think it's gonna fake, fake, fake
Baby I'm just gonna shake, shake, shake
Shake it off, Shake it off
Shake it off
Shake it off
Shake it off
Shake it off
http://www.songtexte.com/songtext/taylor-swift/shake-it-off-voice-memo-2b4b384a.html
https://sowafrankfurt.wordpress.com/2018/04/15/tyrmand-robi-dla-kaczynskiego-za-zyda-propolskiego-a-bodakowski-wychwala-zydoska-dr-ewe-kurek-za-hucpe-bylego-ks-miedlara/
Stefan Kosiewski do Narodowcy
5 październik o 13:01 ·
Dwóm tańczyć się zachciało
Jarosław Kaczyński jest w kręgu podejrzeń o wymuszenie
katastrofy powietrznej 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem
i jeśli w Polsce nie toczą się jeszcze przeciwko niemu
postępowania i w Sejmie i w Prokuraturze, to chyba lepiej
dla podejrzanego, żeby nie wciągał dzisiaj Tuska w krąg
podejrzeń obżydliwych, jak przed laty pomówieniami i
Prowokacją Gruntową Kamińskiego wciągnąć chciał
Andrzeja Leppera do szamba przestępczych szkalowań
opinii człowieka niewinnego, o czyny niebywałe przez
żydoskiego szurke, który musi chyba w końcu być pokarany
za całe Zło, Zepsucie i Zgorszenie, które na świecie zaistniało
przy aktywnym Kałksztajna, kurdupla i pedała udziale.
https://de.pinterest.com/pin/452752568773968366/
To było z góry zaplanowane działanie - tak o aferze z Fundacją Czartoryskich mówi córka Adama Karola Damian Szymański wczoraj 14:33 268 498 1
Dla wyjaśnienia musimy na początku podać, że Tamara jest córką księcia Adama Karola Czartoryskiego, fundatora Fundacji Czartoryskich, który podpisał w 2016 r. z Ministerstwem Kultury umowę na sprzedaż kolekcji ok. 86 tys. obiektów muzealnych i ok. 250 tys. bibliotecznych wartej 100 mln euro.
Miesiąc temu fundacja ogłosiła, że nie ma już pieniędzy i chce zamknąć działalność. Okazało się, że środki, jakie pozyskała dzięki umowie, przekazała fundacji w Liechtensteinie. Sąd jednak oddalił ten wniosek. Niemniej, rozpętała się afera, w której głos Tamary jest kolejnym elementem układanki.
Afera z Fundacją Czartoryskiego. Tamara mówi o planie
- Od momentu, gdy dowiedziałam się o zamiarach księcia Adama Czartoryskiego i Macieja Radziwiłła (członka zarządu fundacji - przyp. red.) co do przekazania funduszy obcej Fundacji, wielokrotnie podkreślałam w pisemnej korespondencji z Maciejem Radziwiłłem, że takie działanie jest niemoralne i potencjalnie łamiące prawo głównie z powodu zagrożenia unikaniem podatków i ryzykiem prania pieniędzy - pisze w oświadczeniu Tamara Czartoryska.
Podkreśla także, że "zdecydowanie sprzeciwia się temu planowi, ponieważ nie wspiera on wartości i celów Fundacji Czartoryskich".
Tamara tłumaczy, że już po dokonaniu przelewu funduszy Maciej Radziwiłł wielokrotnie zapewniał ją, że żadne pieniądze nie zostaną przekazane z Fundacji. Przez wiele miesięcy miała także starać się osiągnąć porozumienie, które "zabezpieczyłoby projekty charytatywne w Polsce, w których pośredniczył Maciej Radziwiłł".
- W tym okresie okazywał on nam sfałszowane dokumenty - twierdzi.
Według niej wszystko to dowodzi "z góry zaplanowanemu planowi (pisownia oryginalna - przyp.red.) pozbawienia Fundacji Czartoryskich środków na prywatną korzyść jej Założyciela, księcia Adama Czartoryskiego i jego libańskiej żony Josette Calil".
Czartoryska odpiera zarzuty
Czartoryska broni się również przed zarzutami o współuczestnictwo w całej aferze:
Nigdy nie uczestniczyłam w żadnym spotkaniu w celu negocjacji sprzedaży Kolekcji Sztuki Fundacji Czartoryskich, zarówno z osobami prywatnymi, jak i władzami publicznymi.
Nigdy nie dyskutowałam o cenach, prowizjach ani innych warunkach sprzedaży kolekcji dzieł sztuki.
Nigdy nie byłam zaproszona na żadne posiedzenie Rady, którego program obejmował dyskusję o transferze funduszy.
Ani ja, ani żaden z zarządzanych przeze mnie podmiotów, nigdy nie otrzymał żadnych funduszy od Fundacji Czartoryskich, ani przed, ani po zakończeniu sprzedaży Kolekcji Sztuki.
Nigdy nie brałam udziału w zakładaniu fundacji w Liechtensteinie i nie piastuję żadnych stanowisk, ani też nie posiadam żadnych uprawnień, nie będąc władną ingerować w żadne decyzje ani ich nadzorować.
Jej zdaniem "z powodu bezprawnych czynów popełnionych z wyraźnym uprzedzeniem wobec Fundacji Czartoryskich, wszyscy obecni członkowie Rady muszą zostać usunięci ze stanowiska, a nowi członkowie wyznaczeni na ich miejsce."
"Książę Adam Czartoryski musi zostać zwolniony z obowiązków, zarówno jako założyciel, jak i przewodniczący Rady. Wreszcie, niezwykle ważne jest, aby wszystkie pieniądze uzyskane ze sprzedaży kolekcji sztuki zostały zwrócone Fundacji Czartoryskich i Polsce" - pisze.
"Jako jedyna spadkobierczyni księcia Adama Czartoryskiego, jestem w pełni zaangażowana we współpracę z polskimi władzami przy wszelkich staraniach o zarządzanie środkami pochodzącymi ze sprzedaży kolekcji sztuki na rzecz Polaków, którzy za nią zapłacili." - dodaje na koniec Tamara Czartoryska.
Jestem w kontakcie z prawnikami Fundacji Książąt Czartoryskich. Czekamy na ich odpowiedź w tej sprawie.
https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/afera-z-fundacja-czartoryskich-tamara-mowi-o-planie/pk1xrd6
Zobacz także
Sąd odmówił likwidacji Fundacji Książąt Czartoryskich
13 październik 2015 · O kasację wyroku wydanego z rażącym naruszeniem prawa przez Sąd Rejonowy w Tomaszowie Mazowieckim 1 sierpnia 2008 r.
FO42 Minister Borys Budka PDO153 ZR545
Boli mnie patologiczny stan administracji państwowej w Polsce i życzę sobie oraz wszystkim Polakom sprawiedliwości we własnej Ojczyźnie.
Z poważaniem Stefan Kosiewski, geb. in Czeladź am 24. Dezember 1953 r.… http://sowa-magazyn.blogspot.de/2016/10/zgoszono-osobe-podszywajaca-sie-pod.html
http://kulturalny.blox.pl/admin/1310721,262146,21.html?2106245
żydoska sitwa ZŁODZIEJSTWO KUMOTERSTWO DEFRAUDACJA NEPOTYZM Piotr Gliński DWA RUCHY UP DOWN Pidgin_Art PDO416FO von Stefan Kosiewski ZR ZECh 20161127 Magazyn Europejski SOWA
audio: https://gloria.tv/audio/YLSTMCyADQaY6Gqjjq3MLuw47
PDF: https://de.scribd.com/document/332505327/Zydoska-Sitwa-Zlodziejstwo-Kumoterstwo-Defraudacja-Nepotyzm-Piotr-Glinski-Dwa-Ruchy-Up-Down-Pidgin-Art-PDO416-FO-von-Stefan-Kosiewski-ZR-ZECh-20161127
https://vk.com/wall467751157_136
FOR PRINCESS Tamara Czartoryska PDO569 Moralia z OF von Stefan Kosiewski SSetKh FO ZECh 20171128 Armagedon... by Stefan Kosiewski on Scribd
PDF: https://issuu.com/kulturzentrum/docs/for_princess_tamara_czartoryska_pdo
Ludzie Spekulanta Glinski i Kaczynski we Fundacji Batorego Smolar musi odejsc PDO493 Tyrmand robi DO BREJZY... by Stefan Kosiewski on Scribd
https://vk.com/wall467751157_139
O BURZYKU 576 PDO Po Mysli Adama Mickiewicza Fascynacja Obledem von Stefan Kosiewski Studia Slavica et Khaz... by Stefan Kosiewski on Scribd
Die auf Weblogs sichtbaren Daten und Inhalte stammen von
Privatpersonen. Beepworld ist hierfür nicht verantwortlich.